top of page
Szukaj
Zdjęcie autoraPiotr Kanikowski

8. Fizyka uczy koty fizyki. Ja sprzątam

Koty potrzebują więcej niż 64 metry kwadratowe. Może nie potrzebują tyle przestrzeni co psy, które rozpędzone wyglądają najpiękniej, najszczęśliwiej, ale jednak. Wiejskie koty mojej mamy miały przestrzeń w nadmiarze, skoro ginęły pod kołami samochodów lub od trutki na szczury wystawionej stajniach sąsiadów, ale nie sposób było je powstrzymać. Mury ani płoty nie stanowiły przeszkody. Spotykałem je hen na polach, zajęte polowaniem lub wygrzewające się w trawie, już nasycone wszystkim prócz słońca. Ściągałem je z drzew, bo dlaczego nie wspiąć się po pniu, kiedy jest na wyciągnięcie łapy. Przestrzeń najłatwiej daje się rozciągać wzdłuż i wszerz, ale w sprzyjających okolicznościach pozwala również odginać się wzwyż, tam gdzie niebo, gdzie ptaki. 64-metrowe mieszkanie nie ma tej elastyczności, nawet jeśli uwzględnić w nim balkon i szerokie parapety.

Moja siostra bagatelizowała ten problem. Kiedy już było postanowione, że Ginger i Fred trafią do mojego ciasnego i nieciekawego mieszkania w bloku, mówiła: „Dasz im karton, to wystarczy, będą szczęśliwe”. Regularnie podbieram więc co ciekawsze kartony ze śmietnika i odnoszę, kiedy się zużyją lub znudzą moim kotom.

Każde nowe pudło jest przez nie skrupulatnie obwąchiwane i próbowane ząbkami na krawędziach. Dobry karton to taki, który przyjemnie pachnie egzotyczną przygodą i jednocześnie da się w chwilach nudy lub złości odgryzać po kawałku jak tabliczka czekolady. Po dobrym kartonie nie pozostaje na języku metaliczny posmak farby drukarskiej. Dobry karton musi być też dobrze dopasowany do kota: raczej obcisły, przylegający. Może budzi się wówczas wspomnienie brzucha mamy, w którym miejsca było tyle, co trzeba, aby przyjąć pozycję embrionalną i trwać rozkosznie bez trosk, bez nudy, poza czasem? Ginger i Fred wolą pudełka za małe niż za duże. Przymierzają je długo, wskakując do środka i układając się na dnie. Kartony podpowiadają im, jak będzie najwygodniej. Już swym kształtem wymuszają zwinięcie się w kłębuszek lub przyjęcie dostojniejszej pozycji 'na sfinksa”. Oba koty lubią sobie w nowym kartonie podrzemać na przywitanie.

Bardzo atrakcyjne są kartony z otworami, bo można przez nie wystawić łapę, drapnąć człowieka albo będąc niewidocznym w środku złapać coś innego na zewnątrz. Można też przez nie łypać oczkiem w taki sposób, by nikt się nie zorientował, że się łypie. Jest przez co wysunąć nosek, kiedy w mieszkaniu coś intrygująco zapachnie. Nudny z punktu widzenia kociarza (czyt. nieprzydatny do niczego sensownego) zbyt płaski i nasiąknięty sosem czosnkowym karton po pizzie bardzo zainteresował moje koty, kiedy powycinałem w wieczku otwory i wrzuciłem do środka papierek po cukierkach. Przez kilkadziesiąt minut Fred skakał po nim, wsuwał nos i łapę w dziurki jakby polował na mysz schowaną w podziemnym labiryncie. Nie zwracał uwagi na Gigi, która - odpędzona od zabawy - rzucała mu z boku spojrzenia typu „Głupi kot”.

To nie było pierwsze pudełko pocięte dla nich nożem. Wycinam w kartonach otwory, by moje koty mogły przez nie wchodzić i wychodzić. Taśmą klejącą łączę je w kilkukondygnacyjne budowle i rozbudowane osiedla, po których Fred i Gigi wędrują we wszystkich wymiarach. To być może jedyna iluzja przestrzeni dostępna w tym kameralnym 64-metrowym więzieniu dla kotów.

Bez pudeł nie wyobrażam sobie zwłaszcza Freda, o którym mój szwagier mówi z czułością „burak”, „typowy kot” - w odróżnieniu od Gigi, która jest kotem niezwykłym, neurotycznym i dlatego zaskakującym. Odkąd Fredzio jest u mnie, wyspecjalizował się w przerabianiu materii na trociny. Ma kartony, które szczególnie lubi unicestwiać. Kładzie się w nich i systematycznie kawałek po kawałku nicuje, rozrywa na strzępy, odgryza, zarzucając mieszkanie tekturową trociną. „No ładnie, Kórnika sobie wychowałeś” - pisze mi Lenka, z uroczą dezynwolturą dwunastoletniej dysortografki. Kórna, ma rację, ale niech usprawiedliwieniem będą obiektywne okoliczności. No wiecie, 64 metry kwadratowe w bloku...




5 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


Post: Blog2_Post
bottom of page