W paczce z Chin przyszła fontanna dla kotów. Podłączyłem zgodnie z instrukcją. Spod płatków plastikowego kwiatka wyrzuca sześć strumieni wody. Plumka efektownie i emituje błękitne światło, które sprawia, że nudna łazienka wygląda nocami jak pokład międzygalaktycznego krażownika.
Przysiadłem na chwilę w tej poświacie. Obserwuję jak Ginger i Fred ignorując grawitację krążą wte i nazad po krawędzi wanny. Wyginają ogony, by utrzymać balans. Przeskakują przez siebie. Trupa cyrkowych linoskoczków.
Mimo wrodzonego pociągu do brawury, wodę z chińskiej fontanny piją niechętnie. Jest za zimna. Choć plumka ekscytująco, pyszczkami dotykają krawędzi kranu, bym puścił im cieplejszą. Być może należało rozejrzeć się za modelem z grzałką.
Comments