top of page
Szukaj
  • Zdjęcie autoraPiotr Kanikowski

63. Nocą szukam zatyczek do uszu.

W relacji człowiek – kot przychodzi tak moment, kiedy człowiek sięga po zatyczki do uszu. W relacji Ginger&Fred – Pjotruska ten moment przyszedł 3 listopada 2021 roku o godzinie drugiej pięćdziesiąt siedem. Światu trudno było to zauważyć, bo świat spał. Ja również spałem do czasu, aż mój zdradliwy mózg zarejestrował miauknięcie Freda. Było jak zgrzyt metalu po szkle. Nim uświadomiłem sobie, co się dzieje, metal zazgrzytał drugi raz, i trzeci, i czwarty. Zgrzytał i zgrzytał, coraz bardziej przeciągle, rozpaczliwie i desperacko, więc wściekły zwlokłem się z łóżka. Jak somnabulik poczłapałem w kierunku, z którego dobiegało nawoływanie. Zapaliłem światło. Fred zmrużył oczy. Siedział w przedpokoju przy drzwiach i sygnalizował, że ma ochotę wyskoczyć na miasto. Spojrzałem na zegar. Dochodziła druga w nocy. Zamiauczał, by go wypuścić z mieszkania. „Po moim trupie”. Naprawdę miałem ochotę odpowiedzieć mu: „Po moim trupie” i wrócić pod nieostygłą wciąż kołdrę, ale mózg zaoponował, że to głupota. Obaj – ja i mój mózg – zgodziliśmy się, że Fred nie odpuści i jak trzeba, to będzie zgrzytał metalem po szkle przez pół godziny albo dłużej. „W sumie co ci szkodzi, i tak nie śpisz. Wypuść go. Pobiega sobie kwadransik po schodach, wróci i będziemy mieć spokój” - przekonywał mózg. Był środek nocy, całe osiedle pogrążone we śnie, żadnych upierdliwych strażników blokowego miru na horyzoncie, żadnych napalonych na koty psów, bezpiecznie. Wypuściłem drania. Nie było go ze dwadzieścia minut, ale przed wpół do trzeciej zameldował się z powrotem, szczęśliwy i pogłodniały. Chrupał suchą karmę, gdy zasuwałem rygiel i układałem się w łóżku. Potem była chwila ciszy. Przerwana miauknięciem. Serią miauknięć. Coraz bardziej natarczywych. Wstałem i zapaliłem światło. Fred siedział w wannie, znów mrużył oczy i życzył sobie, by mu odkręcić kran, bo nie zaśnie jak się nie napije. Sucha karma nie wchodzi bez popitki. Rozpaczliwie spojrzałem na zegar. Druga trzydzieści pięć. Nim Fred ugasił pragnienie, byłem znowu pod kołdrą, zdecydowany, aby szybko zasnąć. Sen złośliwie nie nadchodził, za to wyraźnie słyszałem miauczenie. Trzeci raz w ciągu niespełna godziny wyskoczyłem z pościeli, zapaliłem światło. Fred leżał grzecznie na podłodze w przedpokoju i mrużył oczy. W wannie siedziała Gigi. „Miau” - powiedziała takim tonem, jakby mówiła „Cześć, chłpczyku”. Przez następne dziesięć minut poiłem ją z butelki dla niemowląt, bo tak lubi. Piła niespiesznie. Miałem dużo czasu, by przypomnieć sobie, że gdzieś w mieszkaniu powinny być stare zatyczki do uszu.



21 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
Post: Blog2_Post
bottom of page