top of page
Szukaj
Zdjęcie autoraPiotr Kanikowski

59. Woda ze smoka lubi przy kotach pobrykać.

Zauważyliście, że nawet najbardziej skoczna woda po nalaniu do miski dla kotów szybko gnuśnieje? Przez chwilę się mości, jak kwoka na gnieździe, ale kiedy już na dobre rozsiądzie się na dnie, traci cały wigor. Natychmiast odchodzi jej ochota na figle. Staje się rozlazła, nijaka i naburmuszona. Zrzędzi na koty, że więcej chlapią niż piją. Ani Ginger, ani Fred nie przepadają za wodą w misce.

Wskakują do wanny i stękają, bym natychmiast przywołał im tę w kranie, ruchliwą i szemrzącą nieustannie coś niezrozumiałego dla ludzi. Przykładają pyszczki do niklowanej wylewki na znak, że nie mogą się doczekać. Z butelki po wodzie mineralnej i wkładu z długopisu zrobiłem coś jakby dyfuzor do zawieszenia na baterii. Mój wynalazek sprawia, że woda wciąż płynie wesoło, ale jest grzeczniejsza, co ułatwia picie.

Gdy Fred chorował i nie chciał nic jeść ani pić, kupiłem butelkę do karmienia niemowląt, by podawać mu mleko przez smoczek. Nie sprawdziła się, ale wykorzystujemy ją do głupich zabaw. Okazało się, że woda ze smoka bardzo lubi przy kotach pobrykać. Skacze na wszystkie strony jak koźlątko. Kotom niełatwo ją złapać. Liżą sobie zmoczone uszy i wąsy, prychają gniewnie, przewracają oczyma i sieką powietrze zębiskami, ale domagają się, by nie przestawać. Od kilku dni siedzę z butelką przy wannie lub wyprowadzam Gigi i Fredna do pryskania na balkon. I z duszą na ramieniu czekam, kiedy sąsiadka przyjdzie poskarżyć się, że znowu zalałem jej mieszkanie. To nie ja, powiem, i pokażę na smoka.













22 wyświetlenia0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


Post: Blog2_Post
bottom of page