top of page
Szukaj
Zdjęcie autoraPiotr Kanikowski

40. Ginger i Fred nie życzą sobie plakatu Space Cats w swoim pokoju.

Ludzie bywają okrutni. Dostałem do przetestowania na zwierzętach clip pt. „Magic Fly” w wykonaniu duetu Space Cats. Może to i hit, ale łatwo nie było. Jako przystało czarnym kotom, Ginger i Fred słuchają niemal wyłącznie grindcore`u i thrash metalu. Chodzą na czarne msze i wydrapały sobie coś jakby pentagram na kuwecie. What the fuck? - rzucały mięsem, kiedy zaproponowałem im wspólne słuchanie Space Cats. Space Cats?! Człowieku! No weź! No to ja, że będzie fajnie i że i tak nie mają co robić, bo są w nudnym mieszkaniu z nudnym facetem, i na potwierdzenie rozrywam nową torebkę Dreamies z pysznym kurczakiem do chrupania. Dreamies to był błąd, bo zamiast na teledysku skupiły całą uwagę na kocich ciasteczkach, a przecież nie o to chodziło okrutnym ludziom. Zjadły i chciały się rozejść. Minutka, mówię, bo „Magic Fly” w przesłanej mi wersji naprawdę trwa jedną minutkę. Dały się ugłaskać, ale miny miały sceptyczne. Bardzo dobrze udawały, że ich ta muzyka nie bierze. Ostentacyjnie nie patrzyły na ekran. Żadne nie poruszało ani łapką, ani ogonkiem. Na headbanging, rzecz jasna, nie liczyłem, ale niechby chociaż któreś tupęło raz i drugi, bym wiedział, że słyszą odtwarzany specjalnie dla nich utwór. Dałem głośniej, a wtedy wystraszyły się basu i uciekły. Ech, metalowcy od siedmiu boleści...



45 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


Post: Blog2_Post
bottom of page