
Jest potwór. Bez niego z nudnego mieszkania ziałoby jeszcze straszliwszą nudą. Z kątów wyzierałyby bezmuch i bezmysz, opiewane do znudzenia na tym blogu. Wszędzie powiewałyby widma zerwanych pajęczyn, rosłyby czarne dziury snów i kiedyś połknęłyby nas bez reszty jak to się przydarzyło za sprawą Boga Jonaszowi. Na szczęście jest potwór. Wygląda zwyczajnie, wypisz wymaluj Pjotruska, brzuch, okrągła broda, po pięć palców u rąk i nóg. Pojawia się nagle i od razu drze się piskliwie: „Łapaj koczika!”.
Ginger robi wówczas wielkie oczy i rzuca się do panicznej ucieczki przez pokoje. Z rajdową precyzją wchodzi w zakręty, hamuje i przyspiesza. Pierwszy wiraż bierze na ogół przy sofie, wskakując między mebel a ścianę, w szczelinę zbyt wąską, by potwór zdołał się do niej przecisnąć. Zaraz jednak wypada stąd i pędzi na bujany fotel babci Stasi. Chowa się za nim albo wskakuje na oparcie i czeka aż potwór podejdzie bliżej. On człapie przez pokój, wyciąga łapska i nie przestaje się drzeć, że „łapaj koczika!”. Już prawie ją ma, gdy Gigi robi zwód, przeskakuje nad niezgrabnym cielskiem potwora i gna do niebieskiego pokoju, by skryć się za rowerem, lub ucieka na balkon, gdzie przy okazji można dać dla mieszkańców osiedla popis akrobacji na poręczy. Innym razem wsuwa się pod koc, wchodzi za poduszki, leży na dnie wanny jak trusia albo obiera sobie za kryjówkę któreś z kartonowych pudeł z fantazyjnymi portalami powygryzanymi przez Freda.
Jej brat czasem dołącza do zabawy, i ucieka, jakby on też był koczikiem, a wówczas sypią się z blatów kartki, książki, długopisy. Z podłogi wzbija się pod sufit kurz i kocia sierść zbita w mgławice. Ożywa martwa galaktyka. Cyrkuluje powietrze. Jest pisk i tupot łap. Jest życie w otchłani kosmosu.
Szaleństwo w nudnym mieszkaniu trwa kilka minut, dopóki któreś się nie zmęczy. Choć domowy potwór jest ociężały i niezręczny, a ona szybka, sprytna, zwinna jak strzyga, kilka razy udało mu się dorwać koczika, co Ginger udokumentowała śladami pazurów na rękach, brzuchu i plecach. Rany nie goją się na nim jak na psie, ale jest nieśmiertelny, będzie żył, więc na pewno jeszcze nie raz wypadnie na Gigi zza drzwi i wrzaśnie: "Łapaj koczika!".
Marta Grzegorek, dziękuję za rysunek. Zachwycam się i zachwycam.
Comments