Troską przejmuje mnie niechętny stosunek Ginger i Freda do ryb. Błazenek leży rzucony w kąt. Pluszowy karp, poruszający ogonem jak żywy, od tygodni nie został nawet trącony łapą. Wędzone szproty ze sklepu zoologicznego musiałem zawieźć Setowi do Olszanicy. Gdy otworzyłem kotom puszkę sardynek w oleju, obchodziły ją jak konserwę z trądem. O nie! Ten rasizm nie przejdzie! W naszym wspólnym mieszkaniu nie ma miejsca na takie demonstracje!
Wypatrzywszy w Biedronce wędzone szprotki, wrzuciłem opakowanie do koszyka. W domu zdarłem folię i zaserwowałem każdemu z kotów po rybce na podwieczorek. Wąchały, a jakże, pociągały nosami i oblizywały się szeroko, przy okazji prezentując uzębienie. Kilka minut krążyły dookoła swoich miseczek niczym dwa rekiny. Ale do konsumpcji nie doszło. Wylizawszy własne wąsy, poczuły sytość. Demonstracyjnie odmaszerowały do innych zajęć.
Trudno mi było pogodzić się z porażką. Być może koty byłyby bardziej skłonne do zabawy, gdyby szproty miały więcej wigoru, o co - obiektywnie patrząc - u uwędzonej ryby trudno. W drugim podejściu zawiesiłem sztukę na nitce. Rybka od razu jakby poweselała. Potrząsałem nią przed pyszczkami Ginger i Freda, włóczyłem po podłodze, animowałem w taki sposób, by połyskiwała w słońcu srebrną skórą i łypała zalotnie martwymi oczkami. Ani Ginger, ani Fred nie reagowały.
Kiepsko wypadła też próba wodowania. W łazience podsunąłem pod kran plastikową miskę do prania. Kiedy była pełna, wpuściłem do niej wędzoną szprotkę. Nie chciała pływać, więc ułożyłem ją na skrawku folii bąbelkowej. Dzięki temu całkiem zgrabnie utrzymywała się na powierzchni wody. Koty zainteresowały się eksperymentem. Na zmianę podchodziły do miski, by zamoczyć łapki, przez co rybka raz za razem zsuwała się z folii i opadała na dno. Trzeba ją było łowić a potem od nowa układać na materacyku. Ale także ta zabawa szybko się Fredowi i Ginger znudziła.
Efekt jest taki, że od kilku godzin w łazience utrzymuje się zapach morskiej bryzy. Sam również pachnę jak marynarz po zejściu z kutra. Chyba zaczynam podzielać niechęć Ginger i Freda do ryb.



Comments