top of page
Szukaj
Zdjęcie autoraPiotr Kanikowski

25. Tam sięgam, gdzie kot nie sięga.

Zaktualizowano: 29 kwi 2021





Półmrok. Leżę. Koncentruję siłę woli na ignorowaniu Freda. Siedzi w przedpokoju przed drzwiami i mauczy, że zamknięte. Znów chciałby wyciągnąć mnie na przebieżkę po klatce schodowej lub zabawę w chowanego w piwnicy. I tak nie śpię, więc w sumie mógłbym, ale Gosia ostrzega, że ulegając tego rodziaju manipulacjom tylko wzmocnię negatywne zachwanie u zwierzęcia do tego stopnia, że z czasem nie będę mógł sobie z tym poradzić. No to cierpię. Mimowolnie analizuję długie piskliwe, absolutnie niemęskie tony wdzierające się pod poduszkę. Wydaje mi się, że Fredzio powoli chrypnie. Ok, myślę, natura go poskromi. Rumor, jaki chwilę później dochodzi z przedpokoju, świadczy, że kot zmienił taktykę. Mniej miauczy, więcej skacze na drzwi. Domyślam się, że próbuje nacisnąć klamkę, w nadziei, że zapomniałem na noc zamknąć zasuwę.

Zatrważa mnie cyrkowa skoczność obojga moich kotów. Gigi bez problemu wskakuje mi na plecy, zawisa na nich z pazukami wbitymi w ubranie czy skórę i albo leniwie podciąga się na bark, albo czeka, aż się pochylę, by mogła przeskoczyć na coś innego. Fred potrafi wybić się z podłogi na wysokość półtora metra.

Wśród atrakcji, jakie mogą się zdarzyć w nudnym mieszkaniu – bez much, bez myszy, z dwoma czarnymi kotami, przynoszącymi pecha – wcale nie ostatnią jest wdepnęcie w pinezkę. Dlatego po przekroczeniu progu należy wykazać się czujnością, przestrzegać zasad BHP i stosować obuwie domowe o grubej i twardej podeszwie.

Szczególnie ostrożnie poruszam się po przedpokoju ze ścianami częściowo wyłożonymi korkiem. W epoce przed kotami wykorzystywałem korek jako tablicę na różne różności. Na pinezkach wieszałem zdjęcia, dziecięce rysunki, karteluszki miłe sercu i oku, czyli to, co normalni ludzie mocują magnesami na lodówkach. Ginger i Fred z miejsca zainteresowały się, co to wisi. Koniecznie chciały wszystkiego dotknąć, powąchać, obejrzeć z bliska. Przy okazji urządzały sobie zawody, które wyżej podskoczy. Po drugiej lub trzeciej demolce zrozumiałem, że rozsądniej będzie spakować wszystko do pudła. W ten sposób symbolicznie zamknąłem epokę przed kotami. Na korku zostało jedno zdjęcie, mego taty rzucającego plastikową kość GPS-owi, naszemu psu.

Fred regularnie zrzuca je ze ściany. Dopracował ten numer w najdrobniejszych szczegółach. Robi szybką serię skoków, podczas których w locie wyciąga pinezkę po pinezce a tato osuwa się na podłogę. Razem z Ginger bawią się później zrzuconymi pinezkami, przesuwając je łapami i obnosząc w pyskach jak olimpijskie trofea.




23 wyświetlenia0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


Post: Blog2_Post
bottom of page