top of page
Szukaj

23. Fred samodzielnie korzysta z toalety

Zdjęcie autora: Piotr KanikowskiPiotr Kanikowski

Nie było mnie pół niedzieli, co - jak sądzę - oznacza, że nudne mieszkanie było odrobinę bardziej nudne. Zostawiłem koty same. Kiedy wracałem, odezwały się we mnie wyrzuty sumienia. Przed blokiem odstawiłem rower na nóżkę, rozejrzałem się po trawniku i zerwałem garść najbardziej soczystych traw w zasięgu wzroku.

Wparowałem z nimi do mieszkania jak z bukietem róż. Ginger i Fred lubią od czasu do czasu zjeść kilka źdźbeł, na te jednak spojrzały obojętnie. Powąchały, skubnęły raz i drugi bez przekonania i zostwiły. Foch. Trudno. Trawa leżała godzinę, więdnąc nieniepokojona przez koty, zanim zdecydowałem się ją sprzątnąć. Odrobinę urażony brakiem wdzięczności, pozbierałem wszystkie źdźbła i wyrzuciłem do sedesu.

Do kolacji koty zapomniały o fochu, a ja o wzgardzonym bukiecie. Zapadał zmierzch, ucichł hałas z podwórka, leniwa niedziela kończyła się sielskim wieczorem. Siedziałem na kanapie i obserwowałem, jak Gigi zajada kawałki kurczaka, gdy w toalecie rozległ się dziki rumor. Ginger skuliła się przerażona, choć to tylko niezdara Fred przewrócił odstawione za sedes plastikowe wiaderko do mycia podłóg. Jak zwykle udał, że to nie on ("Samo upadło"). Z uniesionym dumnie ogonem przedefilował przed nami po korytarzu. W pysku niósł długie ociekające wodą źdźbło trawy.



 
 
 

Commentaires


Post: Blog2_Post

Formularz subskrypcji

Dziękujemy za przesłanie!

784604641

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn

©2021 by Głupie zabawy są głupie. Stworzone przy pomocy Wix.com

bottom of page