top of page
Szukaj

21. Leżę i błagam kici kici

Zdjęcie autora: Piotr KanikowskiPiotr Kanikowski

Na czas świąt ja i koty porzuciliśmy nudne mieszkanie na rzecz domu mojej mamy wyposażonego w ciekawsze meble, schody, piwnicę, dywany, firanki, kwiaty doniczkowe, kwiaty w wazonach, różnych ludzi i psy. Zdążyłem upchnąć dobytek po reklamówkach, zanim Gosia, Grzebyk i Marta przyjechali, aby mnie zabrać ze Zło. Zbyt długo jednak zwlekałem z wyłapaniem kotów i zamknięciem ich w transporterze - Gigi się spłoszyła. Słysząc, że do mieszkania wchodzą jacyś ludzie, zabunkrowała się w szafce. Gości witał sam Fred. Był ciut skonfundowany najściem, ale wspaniałomyślnie dawał się brać na ręce i głaskać. W objęciach wiotczał jak opos. Cwana sztuczka – zawsze łamie ludzkie serca.

Delikatnie wyjąłem Ginger z szafki. Skulona, z szeroko otwartymi oczami i długimi uszami, położonymi na boki - opasującymi jej głowę niczym wstążki wiktoriańskiego czepca - wyglądała na bardzo przestraszoną. Ale nie wyrywała się, gdy przytuliłem ją do siebie. Była spokojna również kiedy Grzebyś przejął ją ode mnie, chwilę potrzymał w ramionach czule przemawiając i głaszcząc, a potem położył na podłogę. Ale gdy tylko poczuła pod łapami grunt, od razu rzuciła się do ucieczki. Możliwości miała ograniczone – wiadomo, 64 metry kwadratowe.

W łazience nie poprzestała na wczołganiu się pod szafkę. Obok rury kanalizacyjnej wcisnęła się pod wannę. Aby wydobyć ją z tej kryjówki, trzeba by zdemontować szafkę i odbić kafelki z zabudowy wanny. Albo zastosować fortel.

Gosia, Grzebyś i Marta wyszli przed blok, aby Gigi pomyślała, że niebezpieczeństwo minęło i sama wyszła. Koty potrafią być jednak bardzo podejrzliwie. Kwadrans leżałem na posadce i przemawiałem do niej najłagodniej jak potrafię. Gigi nie dała się nabrać na słodkie kici kici, wsuwane pod szafkę przysmaki i patyczek ze wstążką do głupich zabaw. W pertraktacje włączył się Fred, zaintrygowany rozciągniętym w łazience ciałem gospodarza. Wczołgał się do siostry, chwilę go nie było, a potem wyszedł bez Gigi, za to z zakurzoną grudką betonu w zębach i pajęczynami na wąsach. Jakby nigdy nic przystąpił do zabawy. Przypuszczam, że to terkot turlanego po podłodze betonu sprawił, że Ginger wychynęła w końcu ze swej kryjówki.

W przypadku kotów ciekawość to niekoniecznie pierwszy stopień do piekła, bo Ginger i Fred u Marysi miały jak w raju. Na pewno to jednak pierwszy krok do transportera.






 
 
 

Comments


Post: Blog2_Post

Formularz subskrypcji

Dziękujemy za przesłanie!

784604641

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn

©2021 by Głupie zabawy są głupie. Stworzone przy pomocy Wix.com

bottom of page